środa, 26 listopada 2014

Film motywacyjny - Jak Bardzo "TEGO" Chcesz ? Eric Thomas

Za każdym razem szukam filmów, które można puścić handlowcom aby ich zmotywować. W związku z tym, że chcę mieć wszystko w jednym miejscu, wrzucam je kolejno na bloga.

Poniżej prezentuję film o guru, który jest w moim TOP 5.




wtorek, 25 listopada 2014

Żyj w pełni TERAZ - film motywacyjny

Bardzo lubię obejrzeć co jakiś czas film, który mnie zmotywuje do działania. Alan Watts przekazuje zawsze porcję słów, które dodają mi powera.
Film poniżej raczej jest filmem, który pozwala odnaleźć sens i cel naszego życia. Polecam Wam go serdecznie.
Pamiętaj: Żyj w pełni. TERAZ
;)




niedziela, 21 września 2014

Iluzja Delboeufa - aby porcja w restauracji wydawała się większa

Czy zdarzyła się Tobie taka sytuacja, że zamówiłeś/aś w restauracji jakieś danie i na ogromnym talerzu dostałeś/aś porcję, która wydawała się Tobie mała natomiast i tak zostawiłeś/aś część dania na talerzu????

Są dwa założenia:
- zostawiłeś/aś bo Ci nie smakowało ;)
- zostawiłeś/aś bo uległeś/aś iluzji Delboeufera.

Iluzja Delbeoufera jest zwyczajnym złudzeniem optycznym. Popatrz na poniższy rysunek i zastanów się, który biały okrąg jest większy?

Oczywiście są równe, jednak Twój umysł każe Ci myśleć, że biały okręg z lewej strony jest większy.

A co sądzisz o tym?
Mimo złudzenia, porcje są takie same, więc jeśli jesteś restauratorem, to pamiętaj - wielkość talerza ma ogromne znaczenie w przypadku oceny wielkości serwowanych dań w Twojej restauracji.

Jakiś czas temu byłam ofiarą takiego złudzenia. Zamówiłam w Toruniu, w restauracji specjalizującej się w daniach z makaronu obiad i dostałam go na poniższym talerzu:

Pierwsza myśl - mała porcja za duże pieniądze. Fakt był taki, że zostawiłam połowę. Było smacznie i za dużo :)

niedziela, 13 lipca 2014

Jak i gdzie kupujemy żywność?

Natknęłam się właśnie na badanie CBOS z lipca 2013 roku, które zostało wykonane na zlecenie Akademii Leona Koźmińskiego. Badanie dotyczy naszych preferencji co do robienia zakupów spożywczych.



Więc jak i gdzie kupujemy zakupy???
Z badania nr BS/94/2013 wynika, że 49% Polaków robi zakupy spożywcze w sklepach dyskontowych typu Biedronka czy Lidl. 23% z nas kupuje w marketach, 18% w sklepach osiedlowych, 16% w bardo dużych centrach handlowych, 10% w sklepach wiejskich, 3% na bazarach, w internecie 2%, w innych małych sklepach 4% 

Bardzo zaskoczył mnie wynik 3% dla targowisk. Szerze to jest miejsce, w którym najchętniej kupuję warzywa i owoce. Tam wiem, że mogę spotkać rolnika ze swoim produktem i kupuję Polskie truskawki a nie sprowadzane z nie wiadomo skąd. Jeśli chodzi o mięso czy wędlinę to rzeczywiście będzie to sklep dyskontowy, choć nie ukrywam, że jestem zwolenniczką naturalnych produktów i pod Toruniem regularnie odwiedzam mały firmowy sklep, w którym kupuję wędlinę przyrządzoną według tradycyjnej receptury, gdzie mięso jest w 100% mięsem :)

A wy gdzie robicie zakupy?

Kontakt

Jeśli chcesz się o coś zapytać napisz do mnie:

bladek.katarzyna@gmail.com


:)

czwartek, 10 lipca 2014

Eksperyment Ascha - konformizm w sprzedaży

                  W psychologii podejmowania decyzji konsumenckich rządzi wiele praw. Dziś poświęcę chwilę na omówienia konformizmu w sprzedaży na podstawie eksperymentu Solomona Ascha.
Asch prosił ochotników, którzy zgłosili się do jego eksperymentu, aby jak najdokładniej przyjrzeli się trzem liniom (A, B, C) i zadecydowali, do której z nich najbardziej podobny jest odcinek X (ten z lewej strony) narysowany obok.
                  W rzeczywistości odcinki X i C były tej samej długości, a badani nie mieli co do tego żadnych wątpliwości, jeśli siedzieli sami przed ekranem. W takich warunkach 98% badanych udzielała odpowiedzi: "X jest najbardziej podobny do C".
                 Odpowiedzi badanych dramatycznie zmieniały się, gdy badanie przeprowadzane było grupowo. Asch podstawiał 7 osób, które w przekonaniu rzeczywistej osoby badanej były także ochotnikami, choć naprawdę byli to wynajęci przez Ascha aktorzy. W pierwszych dwóch próbach (z innymi kartami niż ta przedstawiona na rysunku) aktorzy mieli udzielać prawidłowej odpowiedzi. W trzeciej próbie mieli natomiast mówić: "X jest najbardziej podobne do A". W takich warunkach ok. 2/3 rzeczywistych osób badanych (a niekiedy nawet 3/4 w zależności od innych czynników) przynajmniej raz zmieniała zdanie i również twierdziła, że "X jest podobne do A" (badani przechodzili "próby spostrzegania" w grupie kilkakrotnie).
Odcinki z eksperymentu
Poniżej możecie zobaczyć film, który prezentuje eksperyment.




Eksperyment dowodzi, że znajdując się w grupie, która prezentuje inny pogląd niż nasz- to ulegamy zdaniu grupy. Mamy tu do czynienia z tzw. konformizmem czyli uleganiu wpływom.

W takim razie co kieruje nami aby nie wyłamywać się z grona osób z innymi przekonaniami?:
1. lęk - lęk przed tym, że zostaniemy ośmieszeni
2. potrzeba przynależności - chcemy być akceptowani i chcemy mieć takie samo zdanie jak grupa w której się znajduję, ciężko w dzisiejszych czasach byś indywidualistą, na odmieńców patrzy się przecież podejrzliwie
3. Skoro większość tak sądzi to pewnie mają rację - społeczny dowód słuszności

Kiedy z owym konformizmem mamy do czynienia? Wpływom ulegamy bardzo często, gdy nie mamy wyrobionego jakiegoś specjalnego zdania na dany temat. Na co dzień pracuję jako trener. Często zdarza mi się prowadzić szkolenia produktowe z takich urządzeń jak smartfony, tablety. Gdy mam grupę, w której znajdują ze 2, 3 osoby wypowiadające się na forum pozytywnie na temat sprzętu to dosłownie nigdy nie miałam sytuacji, że ktoś podważał tą opinię, cała grupa uważała, że jest to bardzo dobry produkt, mimo świadomości kilku słabych stron.

Ta zasada potwierdza również moje obserwacje z dzieciństwa (wtedy nie wiedziałam, że ma to swoje uzasadnienie psychologiczne ;) Więc o co chodzi? Pochodzę z rolniczej rodziny, od najmłodszych lat byłam nauczona ciężkiej pracy i chyba zostało mi to do dzisiaj, nie usiedzę w miejscu. Po jednym wolnym dniu już bym coś porobiła. No ale reasumując: co roku mieliśmy ogromne pole truskawek, sprzedawaliśmy je z tatą na lokalnym rynku. Tam zaobserwowałam pewną zależność. Jeśli przy stoisku truskawek ustaną w kolejce 3-4 osoby masz gwarancje, że wszystko sprzedasz w mgnieniu oka. Ta mikrokolejka przyciągała innych klientów. Zastanów się, ile razy podszedłeś w markecie do miejsca, w którym zebrało się kilka osób? :):)  Ile razy w ten sposób kupiłeś produkt, nawet gdy nie był on dla Ciebie niezbędny do egzystencji ?

Więc żeby sprzedać produkt znajdź klientów, którzy go popierają i użyj tego argumentu w rozmowie.
Tzw. sztuczny tłum przyspiesza proces podejmowania decyzji- tu też mamy co nieco do czynienia z tzw. prawem limitu.

Czy macie jakieś refleksje na ten temat? Może przychodzą Wam do głowy jakieś przykłady z życia wzięte. Podzielcie się tym w komentarzach.
 

piątek, 3 stycznia 2014

Standardy Obsługi Klienta - historia prawdziwa

Witam w nowym roku wszystkich, którzy zaglądają na mój blog. Dziś postanowiłam poruszyć oklepany temat Standardów Obsługi Klienta. Oklepany? Słuchajcie otóż nie. Tyle się o tym mówi, tyle się z tego szkoli i co? Nic. W niektórych sklepach w naszym kraju mam wrażenie jakby sprzedawca obsługiwał mnie za karę. Wredna mina, brak reakcji na sugestie, opryskliwy sposób odpowiadania. Czemu o tym piszę? Jestem właśnie na etapie totalnych zmian życiowych, otóż lada moment zmieniam stan cywilny a z tym się wiążą pewne wydatki jak wesele, mieszkanie itp.
 
W zeszłym tygodniu wybraliśmy się z narzeczonym i jego bratem w sobotnie popołudnie do galerii po zakup całego rynsztunku ślubnego- garnitur, płaszcz, buty, koszula itd. Postanowiliśmy nie oszczędzać na tych rzeczach. Zaczęliśmy od sklepu, o którym myśleliśmy długi czas. Był to sklep z tzw. wyższej półki. Po wejściu do sklepu nie zainteresował się nami nikt. Jedna ekspedientka obsługiwała już jakiegoś klienta i nie raczyła nawet spojrzeć. Druga osoba obsługiwała kogoś przy kasie. Pomyślałam sobie, ok - są zajęci, poczekamy. Zaczęłam tracić cierpliwość kiedy Pan obsługujący kasę zaczął coś tam niby układać a pani obsługującego jednego klienta nie zainteresowała się nami gdy ten był zamknięty w przymierzalni. Minęło już gdzieś 10 min. W związku z tym, że na co dzień szkolę pracowników w mojej w firmie z Standardów Obsługi Klienta zaczęło się we mnie gotować. Podeszłam do tej ekspedientki i powiedziałam jej spokojnie, że przyszliśmy kupić garnitur ślubny i całą resztę. Pani raczyła dać nam jedną marynarkę i znowu sobie poszła obsługiwać tamtego klienta. Marynarka okazała się za duża, zaczęliśmy o tym rozmawiać, a ta ekspedientka nawet na to nie zareagowała i nawet nie zostawiła wieszaka żeby tą marynarkę odwiesić. Minęło łącznie 15 minut. Na to wszystko wchodzi do sklepu nowy klient i pan ekspedient jak niby nigdy nic podchodzi do niego uśmiechnięty z pytaniem w czym pomóc. Puściły mi nerwy. Narzeczonemu powiedziałam, że wychodzę bo nie zniosę dłużej tej pary "profesjonalistów". Jedyne co mi przychodziło do głowy to napisanie skargi do producenta. Narzeczony przyszedł do mnie za 10 minutach, nikt się nim nie zainteresował. Łącznie 25 minut straconego czasu, a mieliśmy zostawić w tym sklepie 3,5 tyś zł. Nie wiem co się stało, może źle się ubraliśmy i nie wyglądaliśmy na osoby, które stać na zakupy w tym sklepie, może nie zauważyłam kartki samoobsługa. Zniechęceni odpuściliśmy zakupy w tym dniu.
 
Drugie podejście zrobiliśmy w niedzielę, co lepsze brat mojego narzeczonego przyjechał do galerii prędzej i poszedł do tego sklepu jeszcze raz. Tego dnia pracowały inne osoby, które postanowiły go obsłużyć. Brat nie omieszkał opowiedzieć jak zostaliśmy potraktowani przez obsługę w tym sklepie dzień prędzej. Zapytał również czy możemy liczyć na jakąś rekompensatę z tego tytułu. Ekspedient powiedział, że jak mój narzeczony zdecyduje się na zakupy w sklepie to rekompensatą zapewne będzie satysfakcja że kupił dobry garnitur... Ręce opadają :):)
Finalnie kupiliśmy garnitur o konkurencji tego sklepu, gdzie obsługa była wzorowa.
 
Takich historii mogłabym napisać jeszcze kilka, Np. o szyderczym panu ze sklepu meblowego, o nieodpowiadającym na maile fotografie na nasz ślub. Hmmm, czy to zła passa?
 
Właściciele firm coraz częściej powinni korzystać z usług tajemniczych klientów, bo niestety zakupów w niektórych sklepach już nigdy nie zrobię. Badania pokazują że ponad 68% klientów rezygnuje z usług danego przedsiębiorstwa właśnie przez złą obsługę klientów.
 
 W sprzedaży obowiązuje jeszcze jedna zasada: Każdy niezadowolony klient powie o swym rozczarowaniu 10 osobom, natomiast zadowolony nie powie o tym nikomu. Więc standardy obsługi klienta stały się czynnikiem decydującym. Są na ryku firmy, które sobie z tego zdają sprawę, a klienci są skłonni zapłacić duże pieniądze właśnie za tą jakość.